Miłość

Czy warto wchodzić w stały związek?

W moich młodszych latach byłem kimś, kogo można by określić jako „gracza”. Włożyłem wiele wysiłku, aby przespać się z wieloma kobietami. Niestety, przez pewien czas było to integralną częścią mojej tożsamości, co nie było zdrowe.

Byłem tym facetem, który żonglował czterema różnymi Lauren w swoim telefonie i nie mógł zapamiętać, do której z nich wysłał jakiego smsa. Ale nie obchodziło mnie to, ponieważ zawsze była inna Lauren tuż za rogiem.

To było zabawne życie, ale było też płytkie i, poza moim własnym ego trip, mniej lub bardziej pozbawione sensu.

Moja obsesja na punkcie mojego penisa była oczywiście tylko plonem moich głębszych niepewności dotyczących intymności i zaangażowania – mianowicie, byłam cholernie przerażona, że pozwolę sobie na zbytnią bliskość z kimś, więc zamiast zaspokajać swoją potrzebę miłości poprzez związki wysokiej jakości, dążyłam do ilości.

Efektem ubocznym tego było to, że przez wiele lat żywiłem szereg przekonań dotyczących zaangażowania i małżeństwa, które usprawiedliwiały moje zachowanie. Wierzyłam, że małżeństwo to przestarzała tradycja. Mężczyźni i kobiety są biologicznie stworzeni do bycia rozwiązłymi. Oszukiwanie jest nieuniknione, a zaangażowanie na całe życie jest nie tylko niepraktyczne, ale równoznaczne ze szklanym więzieniem.

I tak w kółko. Byłem naprawdę mądry w tej kwestii. Badałem biologię, antropologię i gender. Pięć lat temu napisałam nawet kilka zdawkowych wpisów na blogu, w których rozważałam, czy nasze pokolenie będzie pierwszym, które wyrwie się z kajdan monogamii, czy małżeństwo w ogóle ma sens i czy w ogóle jestem psychicznie zdolna do tego, żeby się z kimś związać.

(Te posty już dawno zniknęły, co jest prawdopodobnie dobrą rzeczą, uwierz mi).

A jednak, oto jestem. Zamężna. I czuję się z tym naprawdę cholernie dobrze. Więc co się stało?

Cóż, wiele rzeczy. Spotkałem właściwą dziewczynę, po pierwsze. Ale też bardzo wydoroślałem. Zrozumiałem, że mokry penis niekoniecznie czyni mnie bardziej wartościowym człowiekiem (ani nie czyni mnie „mężczyzną”). A kiedy zacząłem się uspokajać i porzucać swoje lęki, zacząłem również odkrywać wiele nieoczekiwanych emocji i korzyści płynących z tak monumentalnego poświęcenia się jednej osobie – korzyści, których nigdy nie brałem pod uwagę ani nie widziałem, by były wyrażane gdziekolwiek indziej.

1. Zaangażowanie uwalnia umysłową i emocjonalną energię na ważniejsze rzeczy.

Patrząc wstecz, spędziłem niebotyczną ilość czasu i energii, martwiąc się o następujące rzeczy:

Co różne kobiety o mnie myślały i czy były do mnie przyciągane.

Co mógłbym zrobić, aby pewne kobiety bardziej mnie pociągały.

Logistyka i plany spotkań z różnymi kobietami, które mnie pociągały.

Jak atrakcyjny byłem w danym momencie lub w danym kontekście.

Gdzie „sprawy się toczyły” z kobietami, z którymi się spotykałem.

Kiedy zamierzałem uprawiać seks, kiedy ostatnio uprawiałem seks, czy byłem przegrany czy nie, ponieważ minęło tak dużo czasu od kiedy uprawiałem seks lub może minąć dużo czasu zanim znów będę uprawiał seks.

Jak miałem zamiar poznać więcej kobiet? Gdzie? Jakie typy kobiet chciałem poznać?

Moja żona wiele razy komentowała, że „zmieniłem się”, kiedy zaproponowałem jej w 2015 roku. I myślę, że to właśnie dlatego. Gdy tylko podjąłem tę decyzję, gdy tylko stwierdziłem, że zobowiązanie wyraźnie, że to było na zawsze, mój mózg zdał sobie sprawę, że nigdy, przenigdy nie będzie musiał martwić się o powyższą listę kontrolną kiedykolwiek więcej.

I przez wiele lat, powyższa lista kontrolna zajmowała mnóstwo mojej mentalnej pamięci RAM. W rzeczywistości, jak każda pojedyncza osoba, przeszedłem przez okresy absolutnej obsesji, analizując każdy tekst, każde wypowiedziane słowo, spędzając godziny fantazjując o tym, co jeśli i może być.

I nagle to wszystko zniknęło. Nie muszę się martwić o ani jedną rzecz. I to jest niesamowicie wyzwalające. Czuję się wolny, aby martwić się o rzeczy, które naprawdę mają znaczenie w moim życiu – mianowicie, moja praca – ale także ponownie połączyłem się ze starymi hobby i znalazłem nowe z całym moim nowym wolnym czasem. Czytam więcej książek. Nie piję już tak dużo. Życie jest wspaniałe.

2. Stały partner sprawia, że jesteś o wiele bardziej produktywny.

Nie mogę się sam wyżywić. Po prostu nie mogę. To był ciągły problem dość dużo moje całe dorosłe życie. Jeśli postawisz mnie w kuchni, będę równie przydatna jak osoba głucha na symfonii – po prostu będę się gapić i czuć bezradnie.

W rezultacie, zastanawianie się, jak mam się odżywiać, zajmowało wiele godzin w moim tygodniu i nieuchronnie kończyło się jedzeniem mnóstwa bzdur.

Faktem jest, że kiedy już zrobisz ten krok i połączysz swoje życie z inną osobą, stajecie się zespołem. I rzeczy, w których jesteś okropny, mogą podnieść luz, i vice-versa. Moja żona uczyniła mnie zdrowszą, zdrowszą, bardziej produktywną osobą z tego prostego powodu, że jest biegła w obsłudze wielu umiejętności życiowych, w których jestem kiepski, w ten sam sposób, w jaki ja jestem w stanie obsługiwać niektóre z rzeczy, w których ona jest kiepska. Dosłownie, czynimy siebie nawzajem „lepszymi ludźmi”.

A teraz jestem dobrze odżywiona… za co należy się wiele pochwalić.

3. Psychologiczna wartość tworzenia wspólnej historii.

W mojej połowie lat dwudziestych spędziłem prawie cztery lata podróżując po świecie samemu. Miałem wiele niesamowitych doświadczeń, ale ostatecznie, kiedy wyszedłem z drugiego końca, nie mogłem pomóc, ale spojrzeć wstecz i poczuć, że wiele z nich było bez znaczenia. Nawet napisałem o tym uczuciu w tamtym czasie.

Kiedy moja żona i ja zaczęliśmy się spotykać, rzuciła pracę i razem z nią podróżowaliśmy po świecie przez prawie dwa lata. I chociaż podróżowanie z nią było pod wieloma względami trudne i bardziej skomplikowane niż podróżowanie solo, doświadczenia, które ostatecznie podzieliliśmy razem, mają większą wagę w mojej pamięci z tego prostego powodu, że były wspólne. Fajnie jest zobaczyć Wielki Mur Chiński samemu. Ale gdy czas mija, wszystko, co naprawdę pozostało, to zdjęcie i kilka niejasnych, bezsensownych wspomnień. Jest to wewnętrzne pole wyboru, które zostało sprawdzone, ale nadal jakoś czuje się puste.

Dopiero gdy dodamy do tego ukochaną osobę, wspomnienia te nabierają głębszego znaczenia.

I niesamowite jest to, że tylko staje się bardziej wartościowe w miarę upływu czasu. Każdy wie, że trudno jest zdobyć przyjaciół na całe życie. Na świecie jest niewiele osób, które znają cię przez pięć, a nawet dziesięć lat. I cenisz tych ludzi i ich perspektywę. W zobowiązaniu na całe życie, jesteś ustawienie się do generowania wspólnej historii z kimś, kto będzie znał cię przez dziesięciolecia, który będzie dosłownie znać każdy szczegół swojego życia wewnątrz i na zewnątrz, który będzie tam w swoich największych sukcesów, jak również cierpiał swoje najgorsze porażki z tobą. Kto, za kilkadziesiąt lat, będzie siedział i śmiał się z tego, jak głupie były wasze 30-letnie jaźnie, jak ślepi byliście, kiedy myśleliście, że pierwsza kariera się uda, kto będzie was kochał i przejmował się, kiedy będziecie mówić o tym, jak bardzo chcielibyście, żeby niektóre rzeczy w waszym życiu potoczyły się inaczej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *